Krewetki!


Autor: sanas
Tagi: świnoujście  
30 października 2013, 10:36

Kurde, położenie było wspaniałe! Ojciec oznajmił mnie, iż w morskich odnogach oraz zatoczkach od groma jest żywików, znaczy się takowych dopiero co wylęgłych krewetków; wolno ich nałapać tysiące i cokolwiek i od nich rozpocząć hodowlę. Oznajmił jeszcze, iż krewetki entuzjastycznie wchłaniają zmielone makuchy bawełniane, dlatego ich odżywianie nie pozostanie naszej firmy drogo kosztować. Jesteśmy zobligowani tylko zatarasować rozlewiska drucianą siatką i odrestaurować chałupę, aby w niej rezydować, kupić sobie chleb, masło orzechowe, galaretki owocowe oraz różne takie. No a później brać się za hodowlę. Bezzwłocznie tego samego dnia przystąpiłem do pracy. Tata zabrał moją osobę na przeprawę w Świnoujściu gdzie porobiłem zakupy. Oznajmił, że jesteśmy wstanie używać jego łódki dopóki nie zreperujemy swoich. Tejże nocy Zuzia i ja nocowaliśmy w chałupie. W ciągu nocy padało i dach przeciekał jak sitko, ale to drobnostka.

O świcie zwyczajnie załatałem dziury. Zajęło nam bez mała miesiąc, ale finalnie uwiliśmy się ze każdym: odnowiliśmy chatkę, nareperowali łodzie i kładki, przegrodzili zwartą drucianą siatką jedno rozlewisko. No i ostatecznie byliśmy gotowi wpuścić żywiki. Nabyłem sieć do połowu niewielkich krewetków, więc jednego dnia wypłynęliśmy na bagna i łowiliśmy pełny dzień. Pod wieczór posiadaliśmy żywików ze 30 kilo i wrzuciliśmy wszystkie do rozlewiska. Poczęły pływać i pląsać na samej nawierzchni. Aż serce rosło kiedy na nie patrzyłem.

Na drugi dzień o świcie nabyliśmy dwie setki pięćdziesiąt kilo mielonych makuchów, z czego 50 kilo bezzwłocznie daliśmy krewetkom, aby miały co jeść. Następnego popołudnia wzięliśmy się za przegradzanie drugiego rozlewiska. Robiliśmy tak przez pełne lato i jesień i zimę i na wiosnę mieliśmy hodowlę w 4 rozlewiskach i wszystko szło jak po maśle. Co wieczór siadałem na ganku przed chałupą i grałem na harmonijce, natomiast w soboty kupowałem 6 puszek piwka i upijaliśmy się z Zuzią.